Diamentowe oszustwa
Co jako pierwsze przychodzi Wam na myśl po usłyszeniu słów ?fałszerstwo diamentów?? Oczywiście sprzedawanie syntetycznych klejnotów jako kamieni pochodzenia naturalnego. W dzisiejszych czasach wydaje się to jednak coraz łatwiejsze do wykrycia ? w końcu wszędzie słyszymy, że autentyczne diamenty muszą być sprzedawane z odpowiednimi certyfikatami wystawianymi przez laboratoria gemmologiczne. Czy aby na pewno to wystarczy, aby odróżnić naturalny klejnot od syntetycznego?
Każdy certyfikat gwarantuje autentyczność?
Nic bardziej mylnego. Obecnie oszuści tak doskonale wyspecjalizowali się w podrabianiu diamentów, że nie tylko one wyglądają jak autentyczne. Również dokumenty dołączane do takich kamieni wydają się być prawdziwe, mimo że one także zostały poddane fałszerstwu. W październiku 2015 roku świat obiegła wiadomość o włamaniu się do bazy danych i dokonaniu nieautoryzowanych zmian w ponad tysiącu raportów jednego z najsłynniejszych laboratoriów gemmologicznych ? GIA. Firma szybko wykryła przestępstwo i podjęła liczne środki mające na celu odbudować jej dobrą reputację.
Sprytni fałszerze
GIA ma jednak kolejny powód do zmartwień. Na rynku jubilerskim pojawiły się bowiem syntetyczne klejnoty, które były sprzedawane z podrobionymi certyfikatami GIA jako diamenty pochodzenia naturalnego. Można je było kupić między innymi na słynnym azjatyckim portalu aukcyjnym Alibaba. Oferty z takimi podróbkami były promowane jako ?Top produkt tygodnia? i wysyłane w newsletterze do klientów portalu. Szacuje się, że reklama ta mogła dotrzeć nawet do 400 milionów potencjalnych nabywców.